NIEZALEŻNY MAGAZYN STOWARZYSZENIA KULTURY i TURYSTYKI KRAJÓW ARABSKICH (kwartalnik)
GRECJA
konstrukcja01
    Grecja – Ellas – Hellada. Sama nazwa tego kraju kojarzy się ze słońcem, pięknem krajobrazu i architektury, ze szklanką dobrego wina i „zorbą”. Ale Grecja jest czymś więcej, niż się zwykle oczekuje. Skarby wydają się tam kryć w każdym kącie: ruiny ukazujące minioną wspaniałość i ludzką od wieków obecność. Kombinacja starożytności i nowoczesności daje wrażenie, że znajdujemy się między fantazją a rzeczywistością. Aura historii obejmuje Cię, gdziekolwiek byś był. Od Aten z majestatem wyniosłego Akropolu, poprzez „pępek świata”: sanktuarium w Delfach. Od Olimpii, skąd bogowie i herosi tak chętnie igrali ludzkimi losami do tysięcy wysp chcących kontrastem swej bieli i barwnych dachów podkreślić i tak niepowtarzalny koloryt nieba i morza. Od wypalonych przez słońce ruin Myken, gdzie wciąż jeszcze słychać rozpaczliwy szloch Agamemnona, Orestesa i Elektry, aż po tajemnicze, skalne monolity Meteorów. Nigdzie poza Grecją nie ma takiego przemieszania mitu, ducha i rzeczywistości. Postanowiliśmy i my odwiedzić Grecję w milenijnym roku 2000, zanurzyć się w ten świat bogów i herosów, mitów i historii, upojnych krajobrazów, gajów oliwnych wyrastających niemal z nagich skał do słońca i monumentalnych ruin starożytnych budowli, w „Krainę ludzkich igrzysk i boskich igraszek”.
   
    Wyruszyliśmy trasą przez Austrię i Włochy, by przybyć do miasta i portu Bari, związanego z Polską poprzez królową Bonę. Luksusowy prom greckiej linii Super Fast zabrał nas w rejs, by przez Adriatyk, a potem Morze Jońskie dopłynąć do Grecji, do jej południowej części: Peloponezu. Na promie liczne atrakcje: bary, salony gier, sklepy, dyskoteka, a na pokładach plażowanie i kąpiel w basenie. Ranek zastał nas przepływających koło Itaki, ojczyzny Odyseusza, bohatera spod Troi, błąkającego się przez lata po morzu w drodze do swej wiernej Penelopy. Przypływamy do portu w Patras – Grecja wita nas upalnym słońcem na bezchmurnym niebie. W drodze dojazdowej do miejsca pobytu pierwsza wycieczka i pierwsze wzruszenia. Przybyliśmy do Olimpii. To najsłynniejsze antyczne sanktuarium i miejsce igrzysk. Igrzyska celebrowano tu bez przerwy przez 1200 lat, do 393 r n.e. Szary świat legend i mitów rozbłysnął jutrzenka historii. Europa weszła w okres historyczny. konstrukcja01 Wśród wzruszających ruin, jakby wciąż pobrzmiewających okrzykami sportowców i dopingujących widzów, w miejscu, gdzie współcześnie zapala się co cztery lata znicz olimpijski, nadchodzi, jakby mimochodem, chwila zadumy. Orestes, Elektra, Antygona, nieszczęsny Edyp – w czasach naszej szkolnej edukacji ślęczeliśmy nad dziełami powstałymi przed tysiącami lat. Na tej ziemi narodziła się filozofia, Sokrates, Platon, Arystoteles, tu żył ojciec historii Herodot, medycynę tworzył Asklepios i Hipokrates. Homer, Sofokles i Eurypides tworzyli poezję, rzeźbił swe marmurowe dzieła Fidiasz, Euklides tworzył geometrię, Archimedes swym okrzykiem „eureka” pierwsze prawa fizyki. Na greckiej ziemi zrodziła się pierwsza demokracja.
   
    Opuściliśmy Olimpię, by trasą przez Achaję i Argolidę przyjechać do Tolo – kurortu położonego nad Zatoką Argolidzką. Zamieszkaliśmy w miłym hotelu „Elektra” położonym w centrum miasta około 70 m od morza.
   
    Samo Tolo rozkłada się nad przepiękną zatoką o turkusowej wodzie, w zielonym zakątku prowincji zwanej Argolidą. Otoczone jest wzgórzami i górami porośniętymi gajami cytrusowymi, oliwnymi lub wypalonymi słońcem porostami. Perspektywa zatoki zamknięta jest rozsianymi blisko i coraz dalej wyspami. Tworzy to widok, a zarazem całość dającą ukojenie dla oczu. Koło portu rozkłada się wyspa Romvi, częściej zwana Nesi – co po grecku oznacza słowo „wyspa”. Obok niej duża, skalista Daskaleto zwana „Nauczycielem”, gdyż podczas tureckiej okupacji dzieci przybywały tu nocą, gdzie w małym bizantyjskim kościółku nauczał je ksiądz. konstrukcja01
   
    Obie wyspy tworzą zespół kopuł – turyści nazwali je przeto „Biustem Afrodyty”, bogini miłości. W centrum zatoki wyłania się z morza maleńka wysepka Koronesi, na której szczycie stoi malownicza kapliczka Świętych Apostołów. Podczas 10-dniowego pobytu w Tolo dzieliliśmy czas pomiędzy odpoczynek, zabawy i wycieczki. Modne Tolo zapewnia doskonałe warunki wypoczynku. Duża, piaszczysta plaża o żółtym piasku, z leżakami, wypożyczalniami sprzętu wodnego – turysta znajdzie tu wszystko, co potrzebuje.
   
    Morze jest płytkie, nawet do 50 m od brzegu woda sięga do pasa, a dalej głębiej dla pływaków. Dno piaszczyste, bez uciążliwych, kłujących jeżowców. W innych miejscach plaża jest wąska, kamienista, ale stoją na niej stoliki restauracyjne. Przyjemnie jest siedzieć pod parasolem chroniącym od słońca, ze stopami prawie w wodzie i popijać niesamowicie chłodzącą kawę Frappe, mrożoną, którą Grecy przyrządzają najlepiej w porównaniu do innych śródziemnomorskich nacji. Te same restauracje i tawerny serwują kuchnię europejską i lokalną folklorystyczną, z potrawami, które warto popróbować. Wspaniałe są także ryby, zaskoczeniem dla nas były nowe smaki ryb, przyrządzanych w sosach z owoców. Wszędzie rozlega się muzyka grecka rana na buzuki – greckiej odmianie mandoliny, w rytmie sirtaki – tańca niewłaściwie nazywanego przez Polaków „zorbą”.
   
    Na głównej ulicy Tola mnóstwo sklepów: od spożywczych, poprzez przemysłowe, ale najwięcej z suwenirami. Każdy tu znajdzie pamiątkę dla siebie, a ceny w Grecji są przystępne – to jeden z tańszych krajów dla Polaka. konstrukcja01
   
    W hotelu zorganizowano nam przyjemny wieczór przy winie, a młode pokolenie rodziny pana Manolisa uczyło nas zawiłych kroków sirtaki, no, niech będzie „zorby”. Była też degustacja słynnego uzo – alkoholu będącego destylatem anyżu i jego domowej wersji – mocnego sipuru. Wśród zapachu anyżu i wina tańce trwały do późnej nocy. Inny wieczór spędziliśmy na występach folklorystycznych „Grecka Noc” (cena 5000 drh), gdzie profesjonalni tancerze i śpiewacy prezentowali folklor całej Grecji. Nas urzekł natomiast wieczorny spacer drogą nad morzem, gdzie w odległości około 2 km od centrum, na zboczu skały zamykającej małą zatoczkę, rozłożyła się tawerna – tarasami na skale.
   
    Mieniące się iskrami gwiazd granatowe morze, a przeciwległa skała z ruinami antycznego Assine, oświetlana była w rytm muzyki reflektorami tworząc spektakl światła i dźwięku. Nie chciało się wracać do hotelu, było zbyt pięknie. konstrukcja01 Wybraliśmy się również w to miejsce z naszym przewodnikiem za dnia. Na cyplu oddzielającym zatokę od długich plaż Kastraki leżą ruiny prehistorycznego Assine otoczone cyklopim murem. To obszar zamieszkany już w epoce brązu 2800 lat p.n.e. Widać wyraźnie kształt akropolu z czasów kultury mykeńskiej, a także późniejsze rzymskie łaźnie i forty tureckie. Assine dostarczało okrętów w czasie Wojny Trojańskiej, o czym pisał Homer, w wojnach wspomagali Spartę przeciw Argos i Atenom. Zatoczkę nazywano Port Aulon, z tego powstał skrót Taulono i obecny Tolon, po grecku Tolo. W kolejnych dniach jeździliśmy na wycieczki. W odległości 12 km od Tolo leży miasto Nafplio, założone według legendy przez żeglarza Naupliosa, którego syn Palamedes wynalazł grę w kości, warcaby, dodatkowe litery alfabetu, miary i wagi i latarnię morską. Zazdrosny Odyseusz zabił go pod Troją. Miasto było pierwszą stolicą niepodległej Grecji po wyzwoleniu się z okupacji tureckiej. Góruje nad miastem dawny akropol, obecnie monumentalne ruiny twierdzy frankońskoweneckiej Palomidi. Na wyspie koło portu mały fort Bourtzi, gdzie w części hotelowej mieszkała piosenkarka i patriotka Melina Mercuri. W mieście regionalny targ, urokliwe, pełne winnej latorośli uliczki z zabytkami bizantyjskimi, tureckie meczety i rzymskie budowle. konstrukcja01
   
    Kilkanaście kilometrów dalej Epidauros – słynne sanktuarium boga medycyny Asklepiosa, zwanego później Eskulapem. W pobliżu leczniczych źródeł wśród przyrody o niepowtarzalnym nastroju półbóg Asklepios, syn Apollina, stworzył szkołę medycyny i szpital. Zachowały się ruiny gimnazjonu, stadionu, sanatorium, łaźnie i noclegownie. Jest tu także najlepiej zachowany i największy w Grecji teatr z IV w. p.n.e. z widownią w kształcie muszli na 14 000 widzów. Wciąż czynny, zachwyca niezwykłą akustyką, szept z orkiestry słyszany jest w najwyższych rzędach. Henry Miller o swej podróży po Grecji powiedział: „musiałem udać się do Epidauros, by odkryć prawdziwy sens spokoju”. Wycieczka do Myken, do cytadeli bohaterów Homera, to przeniesienie się w inny świat. Wśród prawie nagich, wypalonych słońcem wzgórz o rudej barwie wznoszą się ruiny królestwa, które 1200 lat p.n.e. było największą potęgą Grecji. Odkopane przez Schliemanna w 1876 r., który uwierzył w autentyczność homeryckiej „Iliady”. Świat nieszczęsnego Pelopsa, okrutnych mitów, stolica Agamemnona, dowódcy Greków pod Troją. Do cytadeli wchodzi się przez słynną Lwią Bramę, dalej groby szybowe, gdzie znaleziono skarb Agamemnona, pałac z zarysem sali tronowej i łazienką, gdzie według mitu Klitajmestra z kochankiem zabili Agamemnona, a śmierć ojca pomściły dzieci Orestes i Elektra. Wciąż tu słychać jakby szczęk mieczy i szloch nieszczęsnego rodu. Przy wyjściu kopułowy grób zwany grobem Arteusa lub Agamemnona. W drodze powrotnej do Tolo mijamy cytadelę na akropolu w Argos, dawnym państwie, od którego region wziął nazwę, potem cyklopie mury Tyrynsu sprzed 3000 lat p.n.e.
   
    W kolejnym dniu wpisaliśmy się na wycieczkę – rejs po Zatoce Argolidzkiej i Sarońskiej na Wyspy Sarońskie (koszt 7200 drh). Wśród pięknego krajobrazu wybrzeża popłynęliśmy na dwie wyspy. Pierwsza to Hydra, prawdziwie grecka, z białymi domami i gencjanową barwą dachów i drzwi. Z ulicami wspinającymi się po skałach, gdzie jedynym transportem są przemiłe osiołki i muły, stanowiące również atrakcję dla turystów. To grecki odpowiednik włoskiej Capri – wyspa artystów i bohemy. Nad naturalnym portem w kształcie muszli rozkłada się cytadela, a tu i ówdzie greckie wiatraki. Nie ma tu dróg, ani samochodów. Druga wyspa: Spetses, jest nieco większa, góry pokrywa zielona szata roślinna. Posiada piękne plaże, sporo bizantyjskich i tureckich zabytków, wyspa staje się kurortem. Niegdyś zwana Pityoussa – wyspą drzew piniowych, od aromatycznej sosny pini Aleppo. Dziś dominują barwne pojazdy konne, liczne sklepy i tawerny. konstrukcja01
   
    Obie wyspy posiadają wiodącą rolę w historii walk o niepodległość z Turkami – Spetses pierwsza wystąpiła zbrojnie, stąd pochodziła bohaterka narodowa Bouboulina. Wieczorem wróciliśmy do Tolo, by rozkoszować się w tawernach potrawami zwanymi suflaki, mousaki, feta z koziego sera, popijając specyficznym dla Grecji aromatyzowanym żywicą winem retsiną. Były także inne jeszcze wycieczki do wykupienia na miejscu, np. rejs statkiem do twierdzy Monemvasia położonej na samym południu Peloponezu. To ponura skała przypominająca odwrócony kapelusz, połączona z lądem wąską groblą. Niesamowite krajobrazowo miejsce z potężnym kompleksem obronnego miasta, zbudowanego u podnóża i na wierzchołku skały, odgrodzonego od morza murami obronnymi. Wielkie wrażenie robi opuszczone górne miasto, ze swymi cerkwiami i przepięknymi widokami na wiele kilometrów wybrzeża i liczne wyspy. Inna wycieczka: trasa przez Arkadię do Sparty, a potem do Mistry. To ostatnia stolica Cesarstwa Bizantyjskiego po zdobyciu przez Turków Konstantynopola. Na zboczu góry liczne kościoły i katedra z bogactwem mozaik i dzieł sztuki. Opuszczone miasto, pełne nastroju i melancholii, duchowy odpowiednik bogatej Monemvasii. Wspaniałości dworu w Mistrze towarzyszył ostatni wielki rozkwit intelektualny i artystyczny Wschodniego Cesarstwa w okresie tzw. Renesansu Paleologów. Miasto zostało porzucone w 1834r. (obie wycieczki kosztowały 5-7 tys. drh.). Nie zapomniano o zwiedzeniu bodajże najsłynniejszego miejsca w Grecji: Delf. Sanktuarium Apollina, zawieszone między niebem a ziemią na zboczu góry Parnas, gdzie mieszkał bóg w otoczeniu muz. Uważane za „pępek świata”, miejsce święte, gdzie zwaśnione miasta greckie przechowywały bezpiecznie swe skarbce, miejsce azylu i świętej wyroczni, gdzie w oparach Pytie sporządzały swe przepowiednie, które nieraz decydowały o historii ówczesnego świata. „Święta Droga” prowadzi koło Skarbca Ateńczyków, świątyni Apolla, wyroczni aż do wspaniałego amfiteatru. Otoczenie krajobrazowe jest pełne majestatu i niepowtarzalne. Wspaniałe dzieła sztuki znajdują się w Muzeum Delfickim. konstrukcja01
   
    Naprzeciw zbocza znajduje się drugi kompleks świątynny poświęcony Atenie i najbardziej znany z wszystkich pocztówek: Tolos z kolumnami doryckimi. Tu w Delfach, jak nigdzie dotąd tak wyraźnie, zaczyna się czuć ducha Grecji – Hellady. Pod koniec pobytu w Tolo pojechaliśmy na wycieczkę do Aten. Po drodze przystanek przy ruinach rzymskiego Koryntu oraz niesamowite wrażenie dla genialnej techniki, gdy spoglądaliśmy w głąb wykutego w skale kanału na Przesmyku Korynckim. Ateny powitaliśmy oczywiście na Akropolu. Któż nie marzy, by postawić swą stopę na tym szacownym miejscu, by się przejść po kamieniach mających tysiące lat. O Akropolu powiedziano prawie wszystko, cóż dodać? Patrzyliśmy na szacowny Partenon, powoli dźwigający się ze zniszczenia, dumny i niepowtarzalny, na Erechtejon ze swymi kariatydami, podziwialiśmy wspaniałe resztki rzeźb, fryzów, kolumn, a przede wszystkim słynne postacie dziewic zwanych korami w Muzeum Akropolu. I te widoki na rozpościerające się w dole miasto: ze swą starą dzielnicą Plaka, pełną zaułków, sklepów, wspaniałych cerkwi z Wielką i Małą Metropolią, ruin greckiego centrum – rynku: agory z zachowaną świątynią Hefajstosa, późniejszą rzymską agorą sterczącą kolumnami koło znanej Wieży Wiatrów. W oddali widać było kolumny największej świątyni Zeusa, gdzie Fidiasz umieścił posąg boga. Obok najstarszy Stadion Olimpijski, a jeszcze dalej Parlament, gdzie ewzonii – gwardziści, zachwycają wyszukanym krokiem i musztrą. Pozostało tylko zejść z Akropolu przez dumne Propyleje ze świątynią Nike, skąd wypatrywał król Argeus powrotu z Krety swego syna Tezeusza, a dalej koło teatru – odeonu i amfiteatru, gdzie rodziła się sztuka dramatu i greckiej tragedii, by po chwili znaleźć się na Place i przejść koło tego wszystkiego, co zachwycało z góry.
   
    Wieczór w Atenach u stóp iluminowanego Akropolu pozostawia niezatarte wspomnienia. Przyszedł wreszcie dzień wyjazdu. Po drodze nocowaliśmy w okolicy Kalambaki, by od rana zwiedzić miejsce przedziwne, państwo klasztorne osadzone na gigantycznych skałach nad Równiną Tesalską, miejsce wywołujące zdziwienie, niedowierzanie i podziw. To Meteory: klasztory zawieszone między niebem a ziemią. Tutaj człowiek czuje moc stworzenia, jego bliskość, a natura wokół rozpościera się w spokoju i samotności, którą przerywają nagle ptaki podrywające się do lotu i dźwięki gongu wzywające do modlitwy w którymś z klasztorów. Już od wieków ten nieziemski spokój dominuje wśród ogromnych szarych skał wspinających się aż do nieba ze swymi orlimi gniazdami w załomach, wielkimi klasztorami i pozornie małymi kościółkami na szczytach.
   
    Społeczność klasztorna w tym skalnym pejzażu jest jedyną na świecie, również fenomenem geologicznym są te dziwne wyrzeźbione skały. Z dala od świeckiego życia na tych skałach sięgających chmur, mając chaos pod stopami, a krzyki orłów nad głową, pustelnicy spędzali dnie i noce na modlitwach, błagając Boga, aby dał wieczny spokój ich duszom. Zwiedziliśmy Wielki Meteor z największym klasztorem Przemienienia Pańskiego ze wspaniałymi dekoracjami i ikonostatem, klasztor św. Warłama z 1517 r. z kościołem bogatym w bizantyjskie freski, klasztor św. Trójcy ustawiony na gigantycznym słupie niczym orle gniazdo. Z punktów widokowych podziwialiśmy krajobraz, klasztory św. Mikołaja i Roussanou. Droga powrotna wiodła przepastnymi i pięknymi serpentynami przez Góry Pindos w kierunku Igumenicy, gdzie zaokrętowaliśmy na prom płynący z powrotem do włoskiego Bari.
   
    Następnego dnia, podczas podróży krótki postój pozwolił zwiedzić Sanktuarium w Loretto, ale po greckiej uczcie duchowej myśli wybiegały ku czemu innemu. Niczym Odyseusz wracający do swojej ojczyzny, tak i my wracaliśmy z Grecji do swego kraju.
   
    Co zabraliśmy ze sobą z gościnnej, pięknej Hellady? Na pewno zadowolenie z wypoczynku tak dobrze zorganizowanego, ale także zauroczenie dziedzictwem tej wspaniałej starożytnej kultury, której dziećmi i spadkobiercami jesteśmy wraz z Europą. I świadomość, że Grecja to jakby też Ojczyzna... praojczyzna. A to oznacza, że będziemy tu powracać, może nie raz jeszcze, do tej Krainy Igrzysk i Boskich Igraszek: Grecji. Na tą wycieczkę po Grecji z biurem podróży EKO-TOUR z Katowic, wspaniałym organizatorem podróży zapraszają Krystyna i Wiesław Urbańczykowie



Na tą wycieczkę po Grecji z biurem podróży EKO-TOUR z Katowic, wspaniałym organizatorem podróży zapraszają
Krystyna i Wiesław Urbańczykowie