NIEZALEŻNY MAGAZYN STOWARZYSZENIA KULTURY i TURYSTYKI KRAJÓW ARABSKICH (kwartalnik)
DJERBA
konstrukcja01    Djerba to najsłynniejsza wyspa północnej Afryki. Nazywana jest niejednokrotnie Tahiti Morza Śródziemnego. Zajmuje powierzchnię około 500 km 2, a jej linia brzegowa wynosi 120 km długości. Położona u wschodnio-południowych wybrzeży Tunezji w pobliżu granicy z Libią. Z lądem łączy ją około siedmiokilometrowej długości grobla pamiętająca czasy Rzymian. Wyjątkowa żyzność i leniwy tryb życia mieszkańców przyniosły jej nazwę Krainy Zjadaczy Lotosu zaczerpniętą z Odysei Homera, w której Ulisses i jego załoga przerwali swą podróż smakując wspaniałego owocu lotosu. Jest odpowiednim miejscem nie tylko dla zjadaczy lotosu, lecz jest dobrą bazą wypadową do zwiedzania wsi berberyjskich, domostw w Matmacie. Dla 75 tys. wyspiarzy życie nie jest tak sielankowe. Żyzność gleby jest podtrzymywana przez ciągłą konserwację irygacyjnego systemu zbierania skąpej wody opadowej i wykorzystywania studni do rozprowadzania lekko słonej wody gruntowej. Wodę zaś do picia sprowadza się z lądu stałego, natomiast zasoby wodne wyspy są wystarczające do uprawy oliwek, fig i drzew palmowych.
   
    W tym miejscu chcę zaznaczyć, że palma jest czymś więcej niż tylko pożywieniem. Drewno jej wykorzystuje się w budownictwie, wydrążone pnie służą do transportu wody, liśćmi pokrywa się dachy domów, z łyka wyrabiane są maty i liny. konstrukcja01 Palma wymaga szczególnej opieki. Kwiaty męskie i żeńskie rosną na oddzielnych drzewach i żeby doprowadzić do powstania owocu trzeba dokonać sztucznego zapylenia. Zbiór owoców – daktyli odbywa się w listopadzie.
   
    Właśnie tu na tej wyspie spotkali się z początkiem listopada przedstawiciele Polskiej Izby Turystyki Oddziału Śląskiego na swojej IV Konferencji. Jej organizatorem było biuro podróży Oasis Tours z Warszawy. 3 listopada samolotem linii WEA wylatujemy z warszawskiego Okęcia na Djerbę. Grupa nasza licząca około 80 osób zna się bardzo dobrze ale nikt nie ukrywa, że po ostatnich wypadkach terrorystycznych baczniej spoglądamy na współtowarzyszy podróży. Dla mnie nikt podejrzany w samolocie się nie znajduje. Mam nadzieję, że szczęśliwie wyląduję. Lecimy na wysokości 10 tys. m. Temperatura dochodzi do –60C. Miłe panie stewardesy częstują nas ciepłym śniadaniem, soczkami, mocną kawą, która przebudzi nas ze snu. Za nami siedzi pan o namiętnych ustach, które nie zamykają mu się. Raz namiętnie całuje swoją partnerkę a następnie snuje wizje biura podróży bez klienta. konstrukcja01
   
    Po czterech godzinach lotu lądujemy na międzynarodowym lotnisku w Melicie. Jest piękna, słoneczna pogoda. Cudowny krajobraz pełen palm i wspaniała architektura. Jej urok stanowią białe domy mieszkalne z niebieskimi oknami otoczone białym murem i zdobione wieżyczkami a na podwórzach rosnące bujne kwiaty sprawiają, że czuję się jak na Polinezji.
   
    W tym momencie pozwolę przytoczyć sobie legendę mówiącą o tym jak to Odyseusz żeglując z Troi zatrzymał się na niej a pod wpływem zapachu lotosu popadł w stan zapomnienia i nie chciał już jej opuścić. To najprawdopodobniej Odyseusz jest odkrywcą wyspy i to on nazwał ją Wyspą Lotofagos. Znacznie różni się od górzystych tunezyjskich krajobrazów, jest płaska, zielona i żyzna. Jest rajem dla turystów z Europy. Nazywana często Wyspą Zjadaczy Lotosu, jest jedynym miejscem w Tunezji, gdzie można pływać w morzu także w miesiącach zimowych. konstrukcja01
   
    Tydzień spędzamy w czterogwiazdkowym hotelu Melia Djerba Menzel. Hotel nasz położony jest przy plaży, z dużymi basenami, kortami tenisowymi z możliwością zagrania w golfa oraz bogatą animacją. Program naszej konferencji jest bardzo bogaty. Organizatorzy postawili sobie za cel maksymalnie pokazać, co się da ażeby wiedzieć, co w przyszłości będziemy sprzedawać naszemu klientowi.
   
    Jedną z atrakcji była dwudniowa wycieczka ośmioosobowymi jeepami na Saharę. Wcześnie rano przy hotelu czekają na nas jeepy. Wsiadamy do nich, pada deszcz. Zatrzymujemy się na małym arabskim targu, tam znowu leje, pełno błota, chcę kupić parasolkę, każdy proponuje mi kupno przeróżnych innych rzeczy tylko nie parasolki. Z reklamówki robię czapkę ochronną na głowę. W sklepiku wypijam gorącą, jakże słodką kawę. Nawet tej kawy nie mogę wypić spokojnie, bo nachodzą mnie handlarze, jeden proponuje arabską chustę, drugi srebrną bransoletę, a trzeci mapki i kartki. Kupuję dwie arabskie chusty, zakładam je na głowę, jest mi cieplej a i samopoczucie się poprawia. konstrukcja01 Dalej jeepami udajemy się docelowo do oazy, gdzie czeka na nas nocleg w namiotach, nocleg w namiotach beduińskich, to dopiero mi atrakcja! Nie za bardzo w to wierzymy, bo przyzwyczajeni jesteśmy do europejskich standardów. Na pustyni widzimy drogowskaz Caffe Bar. Docieramy do tej kafejki. Kafejka pod gołym niebem, ławki zbite z desek. Małe dywaniki na piasku, właściciel zaprasza nas na kawę i miętową słodką herbatę. Wiatr wieje, pada deszcz, jest chłodno niema czasu by delektować się kawą. Wypijamy i wskakujemy szybko do jeepów by jak najszybciej dotrzeć do oazy.
   
    Oaza jest urodzajnym obszarem na pustyni, gdzie wody artezyjskie zgromadzone pod Saharą wypływają na powierzchnię. Jest to prawdziwa kraina szczęścia nazywana przez wielu Edenem. Główną uprawą są daktyle, które zbiera się w listopadzie. Właśnie tu w oazie rosną owoce: granaty, figi pomarańcze, oliwki jak i warzywa. Wykorzystywany jest tu piętrowy system upraw polegający na ochronie przed słońcem drzewom i krzewom rosnącym poniżej. Rosną tu obok siebie bananowce i drzewa oliwkowe różnorodne warzywa, marchewka, ogórki, pomidory, melony i rośliny strączkowe. konstrukcja01
   
    Pora na przydział ośmioosobowych namiotów. Zimno w nich strasznie, brak pościeli, a czysta, ciepła woda to marzenie. Ciepła woda wybija tylko z źródełka, w której kąpią się osoby. Do nas dociera w mętnym kolorze. Robi się coraz ciemniej i zimniej. Wreszcie jesteśmy zaproszeni do namiotu na kolację. Jesteśmy bardzo głodni. Uczestniczymy w pokazie przygotowania i pieczenia chleba. Rozwałkowane ciasto wrzuca się do ognia i czeka pół godziny. Udajemy się do namiotu by wreszcie zacząć kolację. Za chwilę namiot wypełni głośna arabska muzyka i tancerka prezentująca taniec brzucha. Na stołach pojawiają się specjały miejscowej kuchni na początek zupa „chorba” z jarzyn i jagnięciny a następnie pojawiają się na stołach baranina i kaszka kuskus. Po kolacji udajemy się na pokaz umiejętności jeździeckich oraz tańców z dzbankami na głowie. Jest coraz zimniej, wracamy do namiotów. W kurtkach z chustami na głowie pod trzema a nawet czterema kocami staramy się przetrwać do rana.
   
    Rano witają nas promienie wschodzącego słońca. Czyste, błękitne niebo. Dzisiaj zaczyna się ramadan. Ten islamski miesiąc postu jest świętem ruchomym. Przez cały dzień od wschodu do zachodu słońca muzułmaninowi nie wolno jeść, pić ani palić. konstrukcja01 Post obowiązuje również w przypadku innych zachcianek dla ciała i duszy. Pić mogą jedynie matki ciężarne, chorzy i oczywiście matki karmiące. Tych zasad przestrzegają prawie wszyscy. O znaczeniu ramadanu nie dyskutuje się. Dla Tunezyjczyka najlepiej jest, kiedy wypadnie zimą, bo dzień jest krótszy. A teraz proszę sobie wyobrazić ramadan w lipcu, czy w sierpniu, kiedy dzień jest długi – dzień bez jedzenia i picia, wytrzymać bez kawy, herbaty czy piwa. To prawdziwa próba muzułmańskiego wyrzeczenia i wytrwałości.
   
    Na śniadanie zjadamy chleb z dżemem, popijamy herbatą lub kawą i wyruszamy w drogę powrotną. Zatrzymujemy się w Matmacie. Sama nazwa oznacza „nic tu nie ma”. Mamy możliwość zobaczenia jak rdzenni mieszkańcy Tunezji – Berberowie uciekają przed słońcem, wydrążając domy w skałach przeciętnie na głębokości 10 metrów i 15 metrów średnicy. Wszystkie powstają według takiego samego schematu. Centrum założenia jest zazwyczaj okrągłe patio wykopane na głębokości 6 metrów od niego wychodzą pokoje mieszkalne, spiżarnie. Główne wyjście prowadzi przez wąski tunel wiodący z dziedzińca do poziomu gruntu.
   
    Matmata jest najtłumniej odwiedzanym przez turystów miastem w kraju. Właśnie tu filmowano scenę w barze w filmie „ Gwiezdne wojny”. Zmęczeni, zakatarzeni, przeziębieni po dwudniowej wycieczce przeprawiamy się z lądu na Djerbę promem ( około 30 minut). Dzień następny to kupowanie pamiątek z Tunezji. Autokar podwozi nas pod orientalny targ zwany sukiem, znajdujący się w każdym większym mieście. Należy uważać na samochody, motocykle, rowery, obok idące osły. Siadamy w kawiarence, wypijamy sok ze świeżych pomarańczy i udajemy się na zakupy. konstrukcja01
   
    Na tym targu jest wszystko od daktyli i suszonych fig po „ świeże” mięso zabitych zwierząt i miętową herbatę. Pełno tu ręcznie malowanej ceramiki, pasków, biżuterii. W każdym punkcie przekonują mnie, że to jest najlepsza dla mnie cena i najlepszy wyrób, z wszystkim mi do twarzy. Targowanie to prawdziwa przyjemność Tunezyjczyków, a dla mnie wielka udręka. Kupuję pamiątkowego wielbłąda ze skóry i duży tamtam i udaję się na umówione miejsce zbiórki.
   
    W następny dzień udajemy się do synagogi La Ghriba, która jest najważniejszą budowlą żydowską w Afryce północnej. Według legendy święty kamień spadł z nieba, aby wyznaczyć miejsce budowy świątyni. Obecną synagogę zbudowano w 1920 roku. Jest to ładny budynek z ciemną drewnianą okładziną ścian i ozdobnymi kafelkami. To w niej przechowywana jest jedna z najstarszych i najdroższych Tor na świecie. Jest miejscem żydowskich pielgrzymek a podczas niektórych świąt przybywają tu wyznawcy judaizmu z całego świata. Po wejściu do środka kobiety i mężczyźni muszą założyć nakrycia głowy i zdjąć buty, mogą podziwiać wtedy dary ze srebra i precyzyjną pracę rzemieślników arabskich. Jest ukryta przed wzrokiem niewiernych.
   
    Autokarem w ciągu dwóch godzin możemy objechać wyspę wokół. Dominują na niej hotele trzy cztero i pięcio gwiazdkowe. Taksówki są w kolorze żółtym, są tanie i zawsze w recepcji można je zamówić. konstrukcja01 Wśród grupy znajdują się panowie zainteresowani płatną miłością. Więc z odpowiedzi przewodnika dowiedzieliśmy się, że na Djerbie takich domów nie ma, natomiast w większych miastach lądu, takich jak Sus, Hammamet czy w Tunisie niektórzy taksówkarze poproszeni o zawiezienie na targ zatrzymują się przy jednej z bram i życzą udanych zakupów. Nic nie podejrzewając wejdziecie na Stare Miasto i zorientujecie się, że jesteście na ulicy miłości na sprzedaż. Kto nie zamierza z tych usług skorzystać radzę jak najszybciej skierować się do bramy i iść w przeciwnym kierunku.
   
    Każda różnica w rzeczach i ludziach wzbogaca życie. Każda podróż dostarcza nam nieoczekiwanych wrażeń. Odnajdujemy coś nieoczekiwanego i wgłębiamy się w to, co dobrze znamy. Radośnie jest, więc kochać cały świat, poznawać ludzi i otaczać się wartościowymi osobami w różnych zakątkach naszej ziemi. Pamiętajmy, z uśmiechem na twarzy człowiek podwaja swoje możliwości.
   
   

W konferencji udział wzięli
Krystyna i Wiesław Urbańczykowie